Jaworki – dawna wieś Biała Woda

Była kiedyś w Pieninach wieś, nazywała się Biała Woda. Mieszkali w niej Łemkowie. Po wsi pozostała nazwa rezerwatu i urokliwa kapliczka stojąca przy drodze.

Kapliczka przypomina małą cerkiew. Jest kamienna, otynkowana i pobielona. Przykrywa ją dwuspadowy dach gontowy ze złocistym baniastym hełmem. W ścianach bocznych znajdują się prostokątne okienka, wejście od frontu zamykają drzwi z metalowych prętów. Nad nimi we wnęce umieszczono figurkę Matki Bożej Niepokalanego Poczęcia. W środku jest ołtarzyk z płaskorzeźbą Chrystusa i obrazem Matki Boskiej Nieustającej Pomocy. Są jeszcze ludowe rzeźby Chrystusa, Matki Boskiej Bolesnej i świętych. Na ścianach wiszą oleodruki i teksty modlitw.

Kiedy kapliczka powstała, nie wiadomo. W okolicach Białej Wody już w drugiej połowy XIV wieku pojawili się Wołosi (grupa etniczna zamieszkująca pierwotnie Półwysep Bałkański). Trudnili się pasterstwem. Po pewnym czasie w dolinie powstała wieś, w której zamieszkali Rusini, należący do grupy określanej jako Łemkowie. W 1651 roku w Białej Wodzie mieszkało 9 zagrodników, którzy odrabiali po 12 dni pańszczyzny i zobowiązani byli do służby wojskowej. Mieszkańcy wciąż utrzymywali się z pasterstwa, ale zaczęto także karczować lasy pod uprawę ziemi. Mieszkańcy zasłynęli także z naprawy stłuczonych garnków glinianych, które po sklejeniu przeżutym chlebem żytnim wzmacniali drutem. Nazywano ich druciarzami. W latach 1738-1739 wydobywali również topniki i rudę żelaza dla huty w Szlachtowej. Wraz z innymi trzema wsiami w dolinie Ruskiego Potoku (obecna nazwa: Grajcarek): Czarną Wodą, Jaworkami i Szlachtową, Biała Woda należała do tzw. Rusi Szlachtowskiej. Wieś oddzielona była od pozostałej części Łemkowszczyzny przez pasmo Radziejowej oraz dolinę Popradu, w której przeważała ludność polska. W 1931 w Białej Wodzie na powierzchni 15,3 km.kw. było 110 zagród, w których mieszkało 494 ludzi. Mieli razem 21 koni, 323 krowy i 411 owiec.

Po II wojnie światowej w 1947 roku w ramach Akcji „Wisła” cała ludność wsi została wysiedlona, a zabudowania spalone. Ocalał jeden tylko dom (na dawnym osiedlu Kornaje) oraz owa murowana kapliczka. Na stromych górskich stokach jeszcze dziś widoczne są tarasy dawnych pól uprawnych, częściowo już zarastające drzewami. Opustoszałe tereny wykorzystywane były przez jakiś czas jako pastwiska – paśli tutaj owce górale z Podhala. Można jeszcze odnaleźć fundamenty domów, resztki podmurowań i zdziczałe drzewka owocowe. Część Łemków powróciła, tak jak Filip Ikoniak, który w 1957 roku wraz z matką pojawił się w Białej Wodzie i zajął się remontem kapliczki. Ale wieś się nie odrodziła, dziś teren ten należy do wsi Jaworki.

W części dawnej wsi w 1963 roku utworzono rezerwat „Biała Woda”. Zajmuje on pond 33 hektary i chroni niezwykłe formacje skalne, faunę oraz florę, a także pozostałości po łemkowskiej wsi. Tuż zaraz za wejściem do rezerwatu, po lewej stronie, znajduje się skała zwana Czubatą. Wielką rzadkością jest Bazaltowa Skałka pochodzenia wulkanicznego. W tym miejscu ok. 100 mln lat temu niewielka ilość magmy przebiła się na powierzchnię i zastygła. Ciekawe jest też duże urwisko Smolegowej Skały, Czerwona Skałka, zwana też Skałą Sfinks i tworzące skalny amfiteatr Konowalskie Skały. Płynący dnem potok tworzy liczne kaskady. Przez potok przerzucono sporo mostków, ale można też przejść po wodzie, po płytach ułożonych dla samochodów baców – na dawnych polach uprawnych wciąż jest prowadzony wypas owiec i bydła.

Ma też Biała Woda swoją legendę. Opowiadali ludzie, że za skałką zwaną Czubata jest jaskinia, a w niej leżą ogromne skarby. Nikt nie wiedział skąd się tam wzięły, a pilnowały je złe duchy. Tylko raz w roku, w Palmową Niedzielę, na czas czytania w kościele ewangelii o męce pańskiej skarby pozostawały bez dozoru i każdy, kto na nie trafi, może zabrać tyle dobra, ile zdoła unieść. Słyszała też o tym Magda, wdowa, która wcale biedna nie była, ale co zaszkodzi być jeszcze bogatszą? Miała też Magda trzyletnią córeczkę jedynaczkę. I to właśnie z nią, pewnej niedzieli wielkanocnej poszła szukać skarbu. Obejrzała dokładnie skalne zakamarki, ale nigdzie niczego nie było widać. Może spóźniła się i jama ze skarbami jest już zamknięta? Już miała iść z powrotem, kiedy nagle poczuła, jak owiewa ją zimny, piwniczny powiew idący gdzieś od skały. Odwróciła się i ujrzała pod korzeniami sosny oplatającej omszały głaz zionące lodem i wilgocią wejście. Jest! Skoczyła Magda do środka, złorzecząc, że musi dźwigać dziecko. Stanęła przed wielkimi dębowymi drzwiami, które same się uchyliły. Pieczara wypełniona była skarbami! Magda dziecko posadziła na skrzyni i zaczęła garściami sypać do zapaski i w chusty talary, łańcuszki, korale. Postanowiła wynieść pierwszą część z jaskini i wrócić po następne. Wyskoczyła na powierzchnię, ale nie zdążyła nawet rozwiązać tobołka, gdy z głuchym łoskotem zamknęła się skała. A wewnątrz została jej córeczka! Magda przez cały rok, dzień po dniu, chodziła ku skałom. Modliła się i płakała, schudła i zmarniała. Rozdała cały majątek. Tak doczekała następnej Palmowej Niedzieli. Od nocy warowała przy skale. Było koło południa, kiedy znowu zobaczyła otwierająca się skałę. Rzuciła się do środka, ale nie patrzyła na złoto, dopadła do dziecka i czym prędzej wybiegła na zewnątrz. Udało się! I więcej już nie myślała o skarbach…

Przeczytajcie także:

Jaworki – księgi w Wąwozie Homole

Dodaj komentarz